1. |
Nadejdzie czas
04:57
|
|||
NADEJDZIE CZAS
ref.:
Kiedyś nadejdzie na nas czas
my zyskamy, oni stracą
zatańczymy na bogato
idę tam, nie chce czekać na to
Kiedyś nadejdzie mój czas
dobrze wiem, to nie będzie proste
wiąże się z najwyższym kosztem,
ale chce grać wszędzie, w Polsce
Kiedyś nadejdzie na nas czas
dlatego nigdy nie możemy cofać się przed niczym, słyszysz?
Kiedyś nadejdzie mój czas
dla mnie sukces to płyty na półkach w dobrych sklepach muzycznych
I.
Tego byś się nie spodziewał
to jeszcze do ciebie nie dociera
liczę się z tym, że to śliski temat
kocham robić rap i chcę go sprzedać
autentycznie,
chcę grać co tydzień
notorycznie
kręcić imprezę
co weekend inny klub, scena, parkiet, bar
i nie mówię tu o party hard
Chce dawać ludziom dobry rap
długie godziny mocnego tańca
muzykę przez którą przemawia pasja
wersy, których wymagania to kumacja
na to mnie stać brat,
nie mam wątpliwości
i będę gnać tam,
choć szlak nie jest prosty
ucieka czas nam,
jest tak bezlitosny
jak prawda,
że nie ma nic bez forsy
Chce inkasować hajs
jak diler o świętym spokoju
sprzedawać drag,
który nie szkodzi zdrowiu
To każdy track
robić krok do przodu
mówią mi, że szkoda zachodu,
że mój trud jest zupełnie bezowocny
nie powinienem sobie stwarzać pozorów,
polecę w koszty, to nie ma przyszłości
teraz robię taki rap jaki chciałbym usłyszeć, wiesz?
nie mogę cały czas milczeć, dlatego krzyczę, że
chuj mnie obchodzą durnie i ich interpretacja
suń się, wjeżdżam na kurwie w rap tego miasta
ref.
Kiedyś nadejdzie na nas czas...
II.
Choć mi pokaż
co potrafisz robić dobrze
co robić kochasz
i możesz na tym zarobić forsę,
mimo wszystko brnij przed siebie
primo; rozwój,
kształtuj wydarzeń przebieg,
a uda się w końcu, tylko nie odpuść
nie ma rzeczy nie możliwych są trudne,
choć ziemia jest okrągła idziemy wciąż pod górkę
zasady tej gry
potrafią być okrutne
a gdy je przezwyciężysz
odniesiesz sukces
w każdej rundzie unikaj kłopotów,
nie czekaj z głową w chmurach na deszcz banknotów,
nowe doświadczenia to szczeble
pod których możesz wbiec tak wysoko, że nikt cie nie dosięgnie
nie wiem jak Ty, ja nie chce martwić się o jutro,
bo każdy kolejny dzień jest tym najcenniejszym
nie mówię tego po to, by nawracać ludzkość
sam zobacz, wszystko jest w zasięgu ręki,
trochę inwencji, energii
i sam stwierdzisz,
że to tylko powód byś mógł się rozpędzić
znajdź chęci, opatentuj patenty
zaciśnij pięści i nie nadstawiaj gęby
mój rap, mój atut,
niektórych słabość
chce go dać światu
a ludziom radość
najwyższa jakość, będziesz znał to na pamięć
traki nabite treścią, a nie sranie w banie
jak padnę, powstanę, napisze o tym szesnastkę,
a ona zje te pseudobangery na kolacje
będę ich cisnął, aż w końcu ich zmiażdżę
poważnie, zaczynam robić swoje właśnie
ref.;
Kiedyś nadejdzie na nas czas...
III.
W każdym wersie jest więcej mnie, niż o mnie wiesz po latach przyjaźni
w każdy numer wkładam więcej pracy, niż niektóre błazny w album, ogarnij!
nadejdzie mój czas
nadejdzie mój czas
moje płyty będą stały u Was na półkach
nadejdzie mój czas
nadejdzie mój czas
będę grał koncerty na własnych warunkach
w każdym z nas jest więcej wiary w siebie, niż w te cuda nie widy
z każdym dniem idzie nam co raz lepiej, dużo działamy, mało mówimy
nadejdzie nasz czas
nadejdzie nasz czas
choć wiatr wiał nam w twarz
nadejdzie nasz czas
nadejdzie nasz czas
odniesiemy sukces bez względu na ich falstart
|
||||
2. |
Relacje
05:00
|
|||
RELACJE
Werbalny dialog,
milczenie zostaw tchórzom
dwa słowa za mało
jedno słowo za dużo
ile w nas treści
tłamszonej permanentnie
z czasem to się zemści,
gdy w końcu coś w nas pęknie
ref.;
Każdy z nas ma swój własny głos
i dzięki niemu uświadamiamy o swojej racji
każdy z nas ma swój rozum
możemy słyszeć lecz nie musimy być podatni
bądźmy indywidualni, nie jak szary tłum
nieprzewidywalni, jak sypki i nie stały grunt
myślisz, że to bez znaczenia?
w tym świecie przemian
żyjemy póki mamy coś do powiedzenia!
I.
W jaką wierze prawdę?
czym jest moja wiara?
czym tak dosadnie jest zło?
czy wszedłbym w to bez wahania?
co uważam za słuszne - nie zawsze jest słuszne,
kto mnie rozliczy? nie wiem, w sumie to nie myślę o jutrze, cóż więc,
nie po to mam swój mózg,
żeby myśleć jak większość, chociaż to sprzyja
mam słaby wzrok, dobry słuch
i swoje zdanie, które z twoim może się mijać
miej opinie, nie pozwól jej stłumić
co by się nie działo, nie daj sobie nic wmówić
z każdej strony próbują nas ogłupić
wdrożyć mentalne reguły, czytaj: ucisk
pluralizm, komunikatywność
indywidualizm, człowiek to symbol,
nie doskonały, ale z pewnością cud
wiem co to ból, co to chłód, co to trud
mamy swój głos, umiemy to powiedzieć, a jeśli trzeba - uzasadnić racje
i jakby nie patrzeć
mamy tylko siebie. Zadbajmy o relacje.
ref.;
Każdy z nas ma swój własny głos...
II.
Powiedz mi
myślisz, że tam nie ma nic?
czy może jednak wierzysz w sny?
i czym dla ciebie jest krzyż?
Powiedz - to chwila odpowiednia
czy do siebie bierzesz to co mówią media?
a może się spełnia przepowiednia
i sami przyczyniamy się do powstania piekła?
Powiedz - pomoże spowiedź,
czy to ściema?
i dbaj o zdrowie,
niczym innym się nie martw
organizm, człowiek,
tyle na temat.
Ja słucham, Ty powiedz,
to nie bez znaczenia
twój głos
twoja broń werbalna
wyżej bądź
niż cały ten standard
Prostotą operuje się biegle
nie na rozwój kieruje, a na regres.
Nie jesteśmy ogółem, każdy z nas jest jednostką
powiedz to głośno siostro!
mamy swoje ścieżki, bogate treści w nas
powiedz to na głos brat!
ref.;
Każdy z nas ma swój własny głos...
|
||||
3. |
||||
DOBRA PASSA (KILKA DNI MARCA)
I.
Szesnasty marca, z nagła do Polski
zawitały pierwsze objawy wiosny.
Słoneczny dzień, a nie ukrop nieznośny
rtęć na wysokości osiemnastu stopni
Siemano morda! widzę, że dobry humor masz
ja też, patrz,
słońce grzeje mi twarz
nadzieję mam, że jego moc będzie już tylko wzrastać,
a razem z nią moja passa
wyciągaj czarną new era'e LA,
robię rundkę po LBMie,
odwiedzam plener,
łasice powychodziły ze swoich schronów,
w parkach rozgrywa się rewia walorów,
bez oporów: torebki, skórki, leginsy,
szpileczki, spódniczki, dziarki i piercing
szesnasty marca, dwa tysiące dwanaście,
a ja mam niezłą passę!
ref.;
Rozejrzyj się dookoła ziom,
wszystko co widzisz dla mnie inspiracją jest
jednak wiele zależy też od,
biegu zdarzeń, dobrej passy, albo tej złej
czasami rymy do siebie się lepią
innym razem nie klei się nawet jeden wers
koniec końców, naciskam „record”
słyszysz mnie, mój tekst, studio złe, B.A.D.
II.
Siedemnasty marca - pogoda się zjebała,
a moja dobra passa
trwa nadal
to sobota, wstałem wcześnie bez pobudki
druga zwrotka - mam owocny proces twórczy
wers za wersem i tak od poniedziałku
nie ma tu żartów,
projekt nabiera kształtów,
w tym kawałku oddaje hołd tym paru dniom,
robię solo, słyszy to mój cały blok,
każdy lokator na pewno już przywykł
do tego, że miewam czasem gęste rozkminy
Ty jak puszczasz ten kawior, to odkręć pełen dyfer
i pierdol, że sąsiad stuka w kaloryfer
przejdzie mu
to muza dobra i chuj
dotrze wszędzie jak news
celnie pod każdy gust
a ja z kolejnym trackiem
sam siebie umacniam
jadę z tym rapem
to moja dobra passa
ref.;
Rozejrzyj się dookoła ziom...
III.
Korzystny bieg zdarzeń nie trwa bez końca
to bardziej chwila ulotna,
płochliwa jak cnotka,
mam kartkę przed sobą, rozglądam się po kątach, oknach
nie klei mi się zwrotka
potrzebuje inspiracji i szukam wszędzie,
więc pisze to w tempie
dwa wersy dziennie
co ze mną jest?
nie mogę wykrztusić rymu,
a z doświadczenia wiem
by nie pisać nic na przymus
to coś jak wirus,
pierdolony trojan,
paranoja
strugam coś w trudach, znojach,
to zła passa, a pogoda jest kiepska,
pisze ostatni wers, mamy piąty kwietnia
ref.;
Rozejrzyj się dookoła ziom...
|
||||
4. |
Jesteś nietrzeźwa...
04:16
|
|||
JESTEŚ NIETRZEŹWA
I.
Koniec tygodnia,
w powietrzu czuć, że
damy ognia,
wrócimy po jutrze,
jest taniec ziomek,
wszystko w tej kwestii
i w dobrym gronie
spijemy się dziś
Ten bit spróbuj,
same swoje mordy,
idziemy do klubu,
bo tu dostaje korby,
będę tańczył mocno,
Ty wiesz, bo znasz mnie,
trzymaj się siostro,
bo wbijam się na parkiet
Człowiek z czasem musi zrzucić z siebie cały ten ciężar
Tańcz aż zajedziesz buty, nie mów mi że jesteś nietrzeźwa
ref.;
To jest szalona noc,
szalona noc,
zrobię ku tobie krok
i ty zrób krok,
wszystko dzieje się tak szybko,
pamiętamy momenty,
shoty, drinki, piwko,
rozmowy, sentymenty..
II.
DJ kręci wosk,
to kocur jednak
niezły dancing ziom
impreza jest przednia'
tańcz nim nie minie noc
nim nie minie noc
spijmy po drinie, choć,
ja nawinę coś,
w tym klubie płynie
inny czas,
powietrze z dymem,
na zewnątrz gwar,
może za dużo alko,
może te bity tłuste,
lecz jak jest taki bal, to
na bank Cię nie wypuszczę,
lubię patrzeć jak tańczysz
i tańczyć z Tobą, jak gdyby nikt nie patrzył,
daj numer, to będziemy w kontakcie,
w piątek wyciągnę Cię na tańce
Chce w domu wstać i pamiętać o tobie, chociaż cię nie znam
A teraz tańcz, nie mów mi jak bardzo jesteś nietrzeźwa
ref.;
to jest szalona noc...
III.
Dobry wieczór, miło cię widzieć,
masz nieco chwiejny krok, ważne że idziesz,
ja mam uprzejmy wzrok,
chętnie w tańcu przejmę krok,
trochę Cię wytrzeźwię, chodź.
Kusi mnie parkiet, nawet jak jest pusty,
do takiej muzy możemy tańczyć do szóstej,
fajny masz biust, eej jestem tylko samcem,
to co robimy teraz jest tylko tańcem,
dziewczyno,
możemy nawet popłynąć,
bo jak na mój gust jesteś mocną świnią,
pijany jestem,
spiłbym się jeszcze
troszeczkę,
bo nie chcę
osiąść na krześle,
świeże powietrze,
rozmowy, papieroski,
przed klubem ilu ludzi - tyle rozkmin,
same dobre mordy, dlatego lubię te piątki,
dlatego w soboty jestem śpiący,
wypiłem więcej niż mógłbym pamiętać,
jesteś świetna i lubię twój dancehall,
moje ziomy dalej są tu
"są tu!"
"a co u ciebie?",
jest w porządku, ziomku,
przy wschodzącym słonku,
wrócimy do domku,
zapominając o zdrowym rozsądku,
dziewczyno przyznaj, że udał mi się podryw,
przetańczyliśmy całą noc, dzień dobry.
Człowiek z czasem musi zrzucić z siebie cały ten ciężar
Tańcz aż zajedziesz buty, nie mów mi że jesteś nietrzeźwa
ref.;
to jest szalona noc...
|
||||
5. |
Skhurwiel
03:25
|
|||
SKHURWIEL
I.
To atakuje wschód, zachód, centrum, północ, południe,
przy tym gównie
chudy spuchnie,
gruby schudnie,
dureń w końcu zrozumie, że jest durniem,
bo wjeżdżam szturmem,
mówiąc „ten typ to skhurwiel”
Ty jak wchodzisz na parkiet,
to zawiąż sznurówki
i tańcz, ej,
nie tupiesz, jakbyś deptał mrówki,
chłopie, tam muza daje wycisk,
to nie kulawy bicik,
daj to głośniej, skoro nikt nie mówił „przycisz”
Ten typ to skhurwiel,
Ten typ to skhurwiel
Ten typ to skhurwiel
Dziewczynko, gdzie masz mamę?
i powiedz mi co u niej,
bo ostatnio jak był taniec,
jechała najgrubiej,
muszę przyznać, że to niezła wariatka,
pozdrów ją i dodaj, że przegrała zakład.
Skhurwysyny, ich rap kiepski jak prawiczek,
mam słuchać tego po raz setny,
to wolę ciszę,
jest tak niekonkretny,
że normalnie nie idzie
tego znieść,
dlatego wolę bokiem przejść.
Dzień dobry,
moje mordy, co to za Mordor?
rekordy,
jestem spompowany jak ponton,
3 dni na okrągło - już mam czyste konto,
gdzie popełniłem błąd ziom?
zapijmy go gorzką!
Po co ci klip,
jeśli twój rap jest śmieszny,
lepiej siedź i ćwicz
w domu dykcje i teksty,
nie mogę tego zdzierżyć, to nie na moje zdrowie,
pozamykajcie japy, szanujmy się panowie.
Całkiem ciekawa historia,
nie mów o niej więcej,
to dla Twojego dobra,
to nie czas i miejsce,
by gadać o głupotach,
po ptokach,
ta tępa suka strzeliła focha.
Jak robię coś,
to chce, żeby to było świeże
i robię to,
a ty możesz mieć w chuj uprzedzeń
i tak zmienisz zdanie - prędzej czy później,
kopara ci opadnie
bo ten typ to skhurwiel.
To jest pojebany zestaw,
to było nieuniknione,
wzrasta temperatura powietrza,
więc lepiej obserwuj termometr.
ref.;
Ten typ to skhurwiel...
II.
Jeśli nie wiesz o co chodzi, albo nie jesteś pewien,
jestem skory powiedzieć,
że to nie dla ciebie,
wyłącz to teraz,
bo potem będzie kłopotem,
wejdź w tryb hejtera
i zmieszaj mnie z błotem.
Mój słuch jest zbyt cenny,
bym słuchał padaki,
jak puszczają mi nerwy,
to idę je zapić,
Ty bądź tak uprzejmy
i schowaj te dragi,
bo będę następnym,
który nie kuma bazy.
Ja pierdolę, kolejny niekorzystny pomysł:
mandaty, siniaki, latające telefony,
multum ekscesów, pijackich precedensów.
Reasumując: kurwa bez sensu.
Kocham muzykę,
nie pozwolę jej kaleczyć,
idę z nią przez życie,
nigdzie mi się nie spieszy,
szanuje ją, bo jest jedynym realnym dobrem,
gamoniu przemyśl to, nim napiszesz zwrotkę
i myśl o tym co chcesz,
twój hejt jest przewidzianym skutkiem,
dziewczyno tu nie chodzi o forsę,
ale chętnie spiorę Ci pupkę.
ref.;
Ten typ to skhurwiel...
|
||||
6. |
Nie gdybaj...
03:54
|
|||
NIE GDYBAJ ...
I.
Znam to spojrzenie nazbyt dobrze
tak, wiem, znów zawiodłem,
szukam słowa o tysiącach znaczeń,
cóż, chyba nie mogło być inaczej.
Znienawidź mnie,
ja dam Tobie czas,
Czy to ma sens?
kurwa, nie wiem sam,
nie mów mi, co mogłem zrobić, nie słucham,
jest jak jest - my jesteśmy teraz tutaj,
nie wiem czego chcesz, nie chcę wiedzieć w sumie,
nie dbam nawet o to czy mnie rozumiesz,
ja znam to spojrzenie nazbyt dobrze,
odwróć wzrok, czasu nie cofnę
ref.;
nigdy nie pytaj mnie „co, gdyby?”
ja nie zastanawiam się „co, gdyby?”
to próżne zmartwienia „co, gdyby?”,
bo po co tworzyć wątki na niby,
nigdy nie mów mi „co, gdyby?”,
liczy się tutaj i dziś, a nie „co, gdyby”,
nie ważne co by mogło być,
strata czasu,
dużo słów, a mało rezultatów.
II.
Sprawę stawiam jasno - bez kruczków,
otworzyłem się i wyrzuciłem gdzieś klucz już
na wejściu, by odbyło się bez precedensów,
nie pytaj mnie, co zrobiłbym na Twoim miejscu
bo przy Twoim podejściu
marne mamy szanse,
fakt, nie mam pretekstu,
tu masz rację,
moje czyny są przejrzyste jak szyby,
więc nie musisz mówić mi „co by było gdyby?”,
Mamy jeden duży problem
i wszystkie ważne sprawy przy nim to zaledwie wątki poboczne,
niezwłocznie musimy się go pozbyć,
on czerpie z nas energie,
ja też mam Ciebie dosyć
i chcę już przez to przejść, więc
nie mów mi jak mogłoby być, gdyby nie mój błąd,
nie zmienisz go,
lepiej sprzedaj mi kulkę w skroń,
albo odpowiedz, jednym słowem
tak lub nie - chce wiedzieć na czym stoję.
ref.;
nigdy nie pytaj mnie „co, gdyby?”...
III.
Ta rozkmina
na nic nam się nie przyda,
dlatego przestań gdybać,
dla mnie to słowa tańczące na wietrze,
dla ciebie niekoniecznie,
co za tym idzie - tracimy priorytet,
ja nie powiem tego co chcesz usłyszeć,
prawda boli,
nie mam nad nią kontroli,
jedyne czego chcę to pieprzony kompromis,
znamy się nie od wczoraj,
dzisiaj wpłynie na jutro,
to najwyższa pora
by zrobić tu jakiś ruch, bo
szczera rozmowa
powoli staje się kłótnią,
nie tędy droga
póki nie jest za późno,
nie patrz na mnie jak w lustro i nie porównuj,
bo nie jestem Tobą i nie będę Ci współczuć,
tracimy czas na problemach,
których nie ma,
a nic nie boli bardziej od Twojego spojrzenia.
|
||||
7. |
||||
GOTHAM CITY
I. (B.A.D.)
Słyszę ich, lecz nie słucham nigdy
mój styl był świadkiem zbrodni i szuka winnych
oni mogą przeto błagać Marię Pannę,
lecz wyrok zapadł - nie mają prawa żyć bezkarnie
buduje imperium gołymi dłońmi,
nikomu nie pozwolę zaburzyć mojej harmonii,
oni okupują chodnik,
chcą za to pomnik,
jeden dla wszystkich, bo wszyscy są podobni,
skurwysyny mają polot jak taboret
mało tego pierdolą, że robią nową szkołę,
choć wolą starą szkołę
ich rap jest z dupy, jak stolec,
tych ran kłutych
nie da się przeboleć
i wodzą nas
później zawodzą nas
przedobrzyli, lepiej niech nad zlewem schłodzą twarz,
nie mogą nas traktować jak rynek zbytu
to, że płodzą hajs
każdy z nas powinien wyczuć!
ref.;
to krew, na łamach białego dnia
powiedz, (mów!), kto za tym stoi?
skurwysyny sobą rodzą konflikt
chyba chcą w blokach ciszy
przekonani, że to co robią to rap
nawet nie mają się czym bronić
sami dopuścili się tej zbrodni
nieświadomi, że to Gotham City
II. (Liściu)
Nowe dobro, to zło, jak powiedział ktoś kiedyś
nowe dobro, to zło – myślę, jak patrzę na mainstream,
chłopaki prują żyły,
chcieliby z całej siły,
być tymi, z których szydzili
na ostatniej płycie,
hip-hop to nie lans
hip-hop to nie hajs
zanim pozabijam was
odrodzę ten hip-hop, patrz
szanuję wielu mc's i mam ich płyty na półkach
i tak naprawdę pierdoli mnie logo na ich koszulkach
flow spoko aa, bit spoko,
ale tak naprawdę, chodzi o to,
żeby było dobre słowo,
dobry przekaz, Ty weź mnie naucz czegoś
opowiedz o sobie, albo co Cię gryzie kolego,
aa, tak to się robi u nas ziomuś;
strzegę mego music Gotham City przesiąknięty od embrionu,
chcą być ponad,
a stoją w jednym rzędzie
na hip-hopowych forach
uwieczniając swoją klęskę
ref.;
To krew na łamach białego dnia...
III. (B.A.D.)
Nie obchodzi mnie, czy może być gorzej,
mówią 'pół biedy'? krzyż na drogę
ja czuję głód sceny,
nie uznaje tu ściemy,
przejmuje Twój słuch,
żebyś na moment był znów niemy,
nie przepiłem zdrowia
i mam dalej o czym pisać
nie próbowałem się powiesić,
nie zamierzam zwisać,
mam treść w tekstach,
choć nie byłem na dnie
i jeśli ci to nie w smak
wyłącz i nie słuchaj mnie,
w strugach krew, rap kona w Gotham, też coś,
wiem to,
jest okaleczony przez ich kalectwo,
ciekawe,
masz nieciekawą przeszłość,
nasrałeś do własnego talerza,
teraz jedz to,
tu potrzebuje mnie nie tylko flow,
wkraczam w to, co nazywają tu ambitną grą,
świeżość - poczujesz ją i pokochasz,
gdy rozwieje smog znad Gotham
|
||||
8. |
Ateista?
04:23
|
|||
ATEISTA?
I.
Ponoć, z naszych oczu mówi prawda,
na pewno płyną z nich łzy czasem,
bez wątpienia są też odbiornikiem światła,
kształtów, barw - to vis-a-vis ze światem,
Ponoć, możemy mieć złote usta,
ja wiem, że robię nimi wdech,
mówię „tak” lub „nie”
mogę naprawić błąd,
dzięki nim poznasz mój zasób słów i głos.
Ponoć matka usłyszy płacz swojego dziecka,
choćby dzielił ich dystans w kilometrach,
możemy słyszeć,
nie musi docierać
odbieram muzykę,
nie myślę o problemach,
głęboko w każdym z nas jest mała magia,
nie wiem co to, nikt nie będzie mi wyjaśniał,
żaden kapłan,
żadna religia,
opieram się na faktach,
a nie na starych pismach,
dla mnie decyzja jest oczywista,
choć niektórych rzeczy nie opisze definicja,
nie myśl, że próbuje w nic nie wierzyć,
w moim świecie wszystkiemu można zaprzeczyć,
Po co te cuda? cudem jesteśmy my,
nie pytam „dlaczego?”, wolę po prostu żyć,
mamy warunki - nam się udało,
idźmy przed siebie - nie twórzmy podziałów,
co się dzieje z nimi
na tej świętej ziemi?
jeśli to wszystko jedno, wielkie urojenie?
Fikcja
narzucająca myślenie,
Tradycja
z którą wiąże się cierpienie,
krew po ulicach płynie,
tam to nie nowość,
Pan tak chciał i ludzie wieżą im na słowo,
nonsens!
w tle z wojskiem,
gdzie napastnik odgrywa obrońcę,
Szukam logiki,
nawet teoretycznie,
Niech Cię to nie dziwi,
argumenty znam wszystkie,
To szeroki horyzont, ja bawię się w odkrywcę,
Wiem, że w tej kwestii muszę samodzielnie myśleć,
Otwieram oczy widzę świat jakim jest;
Słyszę wiatr, dotykam drzew, robię wdech,
Słońce jest światłem, ciemnością brak słońca,
Kłamstwem jest to, co nie ma realnych podstaw.
ref.;
Nie wiem w co wierzysz, lecz
wiem, że wiesz,
że po zimie zawsze jest wiosna,
Dla mnie właśnie to ma sens;
Po każdej nocy dzień,
kolejny wschód słońca
II.
Nie mów, że idę w złym kierunku,
Jeden Bóg, a multum absurdów,
Ingerencja w każdej ze struktur,
Dla mnie to jak ubieranie wszystkich w mundur,
Ja nie błądzę,
dla mnie koniec jest końcem,
Sięgaj po swoją porcję,
krzyczy rozsądek,
Wszystko z czym mam do czynienia
jest dwustronne,
Dlatego w chwili zwątpienia
muszę oprzytomnieć,
Słyszałem teksty, że to się zemści,
że jestem dzięki niemu i powinienem być wdzięczny,
Za mało „za”, za dużo „przeciw” człowiek,
Powiedz: gdzie się podziali greccy bogowie?
Nie mogę, nie umiem, pozostanę realistą,
Wierzę w duszę, nie w jej pośmiertną wiekuistość,
Nie wiem jak to określić, tak jakoś wyszło,
ale możesz mnie nazwać ateistą
ref.;
Nie wiem w co wierzysz, lecz...
Spójrz na to z innej perspektywy:
To w co wierzę, daje mi dowody, że
istnieję
i nie jest niczym dziwnym,
nie ogranicza
i zarazem tworzy mnie
ref.;
Nie wiem w co wierzysz, lecz...
|
||||
9. |
Do sióstr
04:28
|
|||
DO SIÓSTR
I.
My, wywołujemy łzy,
chwilę później dajemy wam uśmiech,
doskonale wiem, że gdyby nie Wy,
każde nasze działanie byłoby zgubne,
Zagłada przez autodestrukcję,
Znamy was na wylot, jesteście trudne,
Z dwojga złego, to lepiej niż łatwe
daj mi fascynację,
oślepiaj mnie blaskiem,
przy Was wszystko jest znacznie prostsze,
my chcemy wyglądać bardziej znośnie,
a kiedy osiągniemy jakiś tam postęp
biegniemy powiedzieć starszej siostrze,
dobrze mieć was,
dobrze bez was,
nie mówię o nerwach i setkach awantur,
można przegrać,
albo nie grać,
minąć się o krok i wyjść z tego bez szwanku.
ref.;
Czasem lepiej minąć się o krok,
niż zrobić o jeden więcej,
Za dużo kosztuje nas ten błąd,
nic już nie jest obojętne,
Bądź tutaj cały ten czas,
ja nie dam o sobie zapomnieć
I będę jak Twój brat,
wszystko będzie dobrze
II.
Powiedz mi o tym co Cię martwi,
ja powiem Ci, kto nie jest tego warty,
jeśli masz dół, chodźmy zatańczyć,
ale mów kiedy skończą się żarty,
bądź konsekwentna,
to ważna cecha,
Głowa do góry piękna,
wolę jak się uśmiechasz,
Wszystko jest do przejścia, damy radę ziom,
choć byłabyś daleko stąd,
Macie w sobie to ciepło,
dajecie nam odetchnąć,
A gdy nie jest lekko,
my nie możemy pęknąć,
przy Was,
musimy się trzymać,
gdy jesteśmy wolni Wy macie nas w ryzach,
przynajmniej nie musimy słuchać wywodów
i znosić pieprzonej huśtawki nastrojów,
przegrywać sporów i przepraszać za nic,
tak to wygląda, gdy jesteśmy sami.
Ale nie możemy być sami wiecznie,
lub wiecznie być z tą samą, choć nie jest dobrze,
to przedsięwzięcie jest niebezpieczne,
Nazwano jest nawet: to toksyczny związek,
Po co się męczyć ziom?
Mało jest dziewczyn, co?
Czy będziesz cały czas starał się polepszyć coś,
bądźmy czujni, łatwo popełnić błąd
i zrobić za dużo o jeden felerny krok
ref.;
Czasem lepiej minąć się o krok...
III.
Platynowe damy,
nienawidzimy was i kochamy,
zachodzą w nas diametralne zmiany,
z czasem nie poznajemy siebie samych,
wpadamy w głęboki kanał,
przez to, że macie taki wpływ na nas,
podejmujemy pochopne decyzje,
których żałujemy po głębszym namyśle,
aż po dziś dzień,
kilka z nich nie daje nam spać
i możemy tylko tyle co: „kurwa mać”
mogliśmy zrobić jeden krok mniej,
byłoby roztropniej,
jeśli samotnie,
to spać spokojnie,
wiesz?!
Co to za pomysł? Mało mam problemów?
I czemu w sumie robię sobie wszystko na przekór?
Otwórz oczy, ogarnij się człowieku,
przekroczysz granice i nie ma na to leku,
bo czasem wszystko układa się tak pięknie,
że zapominamy o drugiej stronie medalu,
z każdym dniem chcemy coraz więcej,
nie myśląc o tym jaki to niebezpieczny nałóg,
Gdy to runie, szukamy w gruzach nadziei,
bo chociaż chcemy, to musimy się cenić
mimo wszystko musimy się cenić
ref.;
Czasem lepiej minąć się o krok...
|
||||
10. |
Zapamiętaj to!
03:45
|
|||
ZAPAMIĘTAJ TO!
I.
Nie liczę na jeden strzał po omacku,
przerywam ciszę, mam łeb na karku,
Daję tę płytę, tam gdzie jej miejsce wreszcie;
w publikę: by wypełnić miejską przestrzeń,
mam niecny plan,
poznaj jego przebieg;
Chcę robić rap,
który będzie w cenie,
na polskiej scenie, być pewniakiem,
Mam na to patent,
słyszysz go!
Zachodzę w głowę,
często miewam refleksje:
czemu milczy to co dobre, krzyczy to co kiepskie?
Odbiór prostolinijnych jest krzywdą,
miliony postawiły na monotematyczność,
Tkwią w tym
jak pod wpływem klątwy,
Powód jest prosty;
słuchasz tego? jesteś modny,
Brak im świeżości, musisz zapamiętać to:
dobry rap, to sama esencja, ziom.
Ref.
Bo dobra muzyka to unikat, kot,
prawdziwy unikat to muzyka, ziom,
dobra muzyka to unikat, bo
prawdziwy unikat to muzyka wciąż
II.
Daje to siostrom i braciom,
Tą najwyższą jakość,
Wiem, że docenić to potrafią,
Leje na tych co nie łapią,
Dalej oglądaj 4fun i jaraj się padaką,
masz wybór: idziesz na łatwiznę,
w sumie to twoje gusta, nie mój biznes,
to jeden nurt i płyną nim wszyscy,
jest płytki,
płynie prądem korzyści,
XXI wiek – kurwa, jak mi wstyd,
nie mogę tego znieść - wszędzie ten sam syf,
gdzie ginie treść?
na początku cyfr?
to nawet nie jest zysk ze sprzedaży płyt,
czasami w mediach
pojawi się ktoś
świeży, utalentowany, bezradny jak dziecko,
zdobywa dancefloor, słyszymy go często,
po czym robi hit techno,
z Davidem Guettą,
Taka kolej rzeczy,
weź to olej krzyczę,
Chcę starą szkołę słyszeć,
robię co mogę, piszę
Czarno na białym masz te flow i masz te wersy tu
i ostro w chuj, jakbym przyleciał właśnie z meksyku,
Wiem co z tą muzą nie tak,
wiem co tu nie gra;
Jeden wielki spektakl emitowany w mediach,
dla nas tam nie ma miejsca wciąż,
lecz nie pękaj, bo
dam z siebie wszystko,
przysięgam ziom,
zapamiętaj to!
|
||||
11. |
C.U.D. (hidden track)
03:39
|
|||
C.U.D.
I.
Pewne jest tylko to, że każdy z nas umrze,
prędzej czy później,
życie jest krótkie,
Lecz ten fakt nie wzbudza u nas lęku przed jutrem
to smutne,
że ludzie nigdy się nie dowiedzą,
czym jest to, co tak nas różni od zwierząt
Jedyna magia na świecie
nie wyjaśniona naukowo moc
a my, jesteśmy zbyt mali by ,
by móc ogarnąć to
żywot,
masz z niego tyle ile z siebie dasz
to żywot, dla każdego z nas,
tylko i aż
Mnie to zachwyca,
największa tajemnica
malutkie iskierki,
która nas włącza do życia
I się iskrzy aż do śmierci
Tym samym stawia pytanie:
czym jesteśmy
i co tu się kurwa święci?!
Mamy przestrzeń,
zapas pamięci,
Mamy czas,
planeta matka się kręci
Ja, nie wierzę w Boga, lecz czasem coś mnie zmusza
do zastanowienia się
czym jest dusza?
ref.:
I mógłbym setki pytań zadawać wciąż
i tak nie dowiem się choćbym bardzo chciał
jesteśmy mniejsi niż wydaje się, bo
nie wiemy tak naprawdę
kim jest każdy z nas
II.
Ja widzę Twoją twarz,
Ty widzisz moją twarz,
Ja sam widzę ją, tylko kiedy spojrzę w odbicie
z nieba bije blask,
na miliardy nas,
ten barwny świat daje nam dojrzeć,
pomaga rozkwitać
każdej z gwiazd towarzyszy układ słoneczny
nieważne brat czy wierzysz w Boga bez reszty
takich światów jak nasz mogą być setki tysięcy
w milionach galaktyk o których nie mamy pojęcia
i nie musimy, bo to zbyt rozległy temat
możemy jedynie pogłębiać przypuszczenia
Planeta ziemia jak jeden atom materii
nie jesteśmy na niej pierwsi
jako ssak naczelny
Szukamy cudów, bo wiara się opłaca
można na niej zrobić lepszy hajs niż na dragach
pewnej granicy nie warto jest przekraczać
bo największy cud nas otacza
ref.:
I mógłbym setki pytań zadawać wciąż
...
Nic nie dadzą badania,
technologie i zamiar,
i chyba lepiej jeśli nic tej prawdy nie odsłania,
i zamiast pytań stu wystarczy rozwinąć skrót:
Ciało
Umysł
Dusza
to CUD!
|
||||
12. |
Każdy kolejny track
04:34
|
|||
KAŻDY KOLEJNY TRACK
I. (B.A.D.)
Doszły mnie niepokojące słuchy,
że słuch o mnie zaginął bezpowrotnie
i nie wiem sam
co o tym myśleć mam?
Teraz będą mówić: „zły człowiek wrócił”
dodam nieskromnie: to będzie wiekopomne
Ty na słowa zważ,
Co masz, powiedz w twarz
Nie był to łatwy proces,
Przyznam, brakowało nam zacięcia
Jesteśmy z powrotem
"Złe studio" ewoluowało z "Pierdolnięcia"
To wstępna wersja,
pierwsze wersy,
moje pierwsze solo,
nie mogę w to uwierzyć,
cały się poświęcam,
tak jak kiedyś,
paru typom jak to słyszą włos się jeży
Jestem tu z tym ziomem
z którym byłem w 2007-mym
stale idziemy w tą samą stronę
doskonale wiedząc, że cel jest złudny
Los bywa paskudny,
setki zwrotek śpią w szufladach
Już ich nie nagram nigdy, tysiące wersów jest do wyjebania
nienagrane - choć był taki zamiar
zaniechane - to prawdziwy dramat
Jednak od teraz wszystko się zmienia
bo ten numer zwiastuje koniec milczenia!
ref.
Każdy kolejny track
to jeden powód do życia więcej
łap esencje
W każdym kolejnym tracku jest odbita moja twarz
Czy aby na pewno mnie znasz, ziom?
Każdy kolejny track
Moje małe ja
Każdy kolejny track
Moje małe ja
Każdy kolejny track
Moje małe ja
Czy aby na pewno mnie znasz?
II. (Śliwa)
Załapaliśmy chorą jazdę, nagrywamy zbyt mocne projekty,
To jest Złe Studio synu tylko u nas powstają takie mixtape'y,
Ten singiel to tylko przedsmak tego co naprawdę odjebaliśmy,
Bez pierdolenia farmazonów, dajemy ludziom kilka wytycznych,
patenty, pomysły,
jarane blanty, nagrywki,
dzięki temu nasz rap jest wciąż autentyczny,
Dwaj ci sami goście, ale to już nie „międzyblok projekt”
Lepiej się przygotuj,
bo my to pierdolone epicentrum hardkoru ziomek,
Gdzie się podziewałem? Co się ze mną działo?
Nagrywam kolejny track, bo ciągle mi tego mało,
Ja kontra cały świat,
mój sen dalej trwa,
Mało zysków więcej strat,
tak wygląda polski rap,
Każdy kolejny track,
to moje małe ja
I wiem ziomek na bank,
że kiedyś nadejdzie nasz czas,
teraz uderzamy w underground, wjeżdżamy pełną kurwą,
wracamy do gry: Tottal Squad, Śliwa, B.A.D., Złe Studio
ref.;
Każdy kolejny track to jeden powód...
III. (B.A.D.)
Kreuję nowe spektrum:
nadciąga jak plaga insektów,
dotrze wszędzie,
po ciemku bez przeszkód,
to więcej niż parę wersów i patentów,
jestem pewien,
że Twój słuch wyostrzył się aż nadto,
koszalińskie podziemie,
witaj, słuchaj, właśnie taki robię rap ziom,
już znasz go
i możesz się nim dzielić,
dobrych mord do wykarmienia
nigdy za wiele,
nadchodzi czas przemian,
przejmujemy teren,
szukasz nowego brzmienia
musisz wyjść przed szereg,
ja znam tej sceny strukturę już,
Teraz wypełnię tę lukę, dziurę tu
i wbijam chuj, że nie pojmuje tłum,
ten co rozumie to, niech słucha zdrów.
IV. (Śliwa)
Dwa lata przerwy, tysiące kilometrów zjeżdżone po Europie
Holandia, Niemcy, Austria - żadne z tych miejsc nie zostało moim domem,
solo pisane przez dwa lata poszło do wyjebania
nowe życie, a razem z nim całkiem nowe nagrania,
przez ostatni czas nauczyłem się,
że nie wszystko jest takie jak się wydaje,
kilka sytuacji w moim życiu wpłynęło na to kim się stałem,
każdym numerem od siebie daje prawdę,
miasto tego pragnie,
nigdy banalnie, zawsze poważnie
na temacie,
uważnie,
z fartem bracie
ref.;
Każdy kolejny track to jeden powód...
(B.A.D.)
Wypełniam ważne zadanie,
wiem, że to nie pójdzie niepamięć,
z każdym trackiem jestem dalej,
korzystam z mojej największej z zalet,
to jest ten talent
|
B.A.D. Koszalin, Poland
B.A.D. czyli Błażej Tomiak, koszaliński raper, działający na lokalnej scenie od 2007-go roku. Szerszemu gronu odbiorców dał
się poznać w 2009-tym przy okazji albumu „Grymas”, nagranego wspólnie z koszalińskim raperem Liściem. Album był promowany teledyskiem do utworu „Muzyka”.
W listopadzie 2012 wydał swój pierwszy, solowy projekt - "Demo* kontrast"
... more
Streaming and Download help
If you like B.A.D., you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp